Archeo

[1]    [2]    [3]    [4]    [5]    [6]    [7]    [8]    [9]

2020-06-22
No to sprawa się wyjaśniła i teraz możemy właściwie ocenić zaangażowanie i trud Nemo, włożone w walkę o pokrzywdzonych, toczoną przez niego od roku w Parlamencie Europejskim. 25 maja br., Komisja LIBE Parlamentu Europejskiego debatowała nad projektem Rezolucji z 13 maja br., tegoż Parlamentu, dotyczącej naruszenia przez Polskę zasady praworządności. Głosowanie nad Rezolucją zaplanowano na lipiec. Z podebatowego Komunikatu LIBE wynika, że europosłowie mogli zgłaszać poprawki do tekstu projektu. Oczywiście, dzięki zaangażowaniu Nemo w „informowanie” i „nagłaśnianie”, o ustawie grudniowej nikt w LIBE nie słyszał. No może poza ośmiorgiem wybrańców w Polski, w tym czworga z nieboszczki Koalicji Europejskiej. Ale i oni uznali widać, że to nieistotny problem, więc nie utrudniali obrad, ujmując się za jakimiś tam emerytami policyjnymi. I wszystko byłoby OK., gdyby nie stale nasilająca się krytyka działań asów Lewicy w sprawie grudniowej ustawy. (czyli ich braku), a przede wszystkim pełzające notowania lewicowego kandydata do urzędu Prezydenta. Stąd krok Nemo „bez żadnego trybu”, czyli „zainterweniowanie”, czyli epistoła, jaką mógłby napisać każdy pokrzywdzony i wysłać do Szefa LIBE. Epistoła napisana zresztą 13 dni po terminie składania poprawek przez europosłów. Nie jest to więc formalne zgłoszenie poprawki, lecz nieformalna, prywatna prośba* o „rozważenie” możliwości uzupełnienia projektu sprawozdania okresowego o ustawę grudniową i nieróbstwo polskich sądów. I nic z tej prośby nie wyniknie. Ale Nemo na swoim fejsbuku już wskazał winnego nie uwzględnienia jego „poprawek”: […] Teraz wszystko zależy od Przewodniczącego Juan Fernando López Aguilar. […]. Biedny Aguilar.

Poprawki takie natomiast mogła zgłosić europosłanka Lewicy, Sylwia Spurek, która zasiada w LIBE. Ale nie zrobiła tego. Więc nieudolnie „poprawił” ją Nemo. Nie wie Lewica co czyni Lewica? Tak oto wygląda lewicowa, europarlamentarna pomoc pokrzywdzonym. A co mniej zorientowani jeszcze za to dziękują! Fajnie być lewicowym europosłem.

A można było coś zdziałać, bo jak widać, europosłowie (ale nie polscy) są już lekko podkurwieni ślamazarnością Komisji Europejskiej i oczekują wreszcie zdecydowanych i szybkich działań. A jaki przykład łamania praworządności i praw człowieka byłby lepszy i bardziej konkretny niż ustawa grudniowa, „rozpatrywanie” odwołań przez sąd warszawski czy zabawa Przyłębskiej z pytaniem prawnym? Ale tego nie załatwi się w ciągu jednego dnia, jednym „zainterweniowaniem”.

* Na oficjalnej, europarlamentarnej stronie Nemo nie ma śladu po tym liście, więc formalnie nie istnieje on w obiegu dokumentów. W liście brakuje też potwierdzenia odbioru przez LIBE. Ale kto by zwracał uwagę na takie drobiazgi. Chyba tylko ktoś złośliwy i dociekliwy.

2020-06-19
Czerwcowy „List” Rozenka do represjonowanych, to już nieukrywana akwizycja wyborcza na rzecz Lewicy. Nie, nie Biedronia, bo chodzi o to, żeby Lewica w tych wyborach uzyskała jak najlepszy wynik, ponieważ jej (Lewicy) słabość oznacza słabszy głos w Waszej sprawie, w Waszej obronie. Czyli chodzi o to, żeby Czarzasty pod koniec czerwca mógł pochwalić się wyborczym sukcesem pod postacią mocnego, pięcioprocentowego poparcia. A jednym z filarów tego sukcesu mają być pokrzywdzeni. Stąd taka przedwyborcza sraczka, czyli „zainterweniowanie” Nemo czy pakt dla mundurowych, który Biedroń podpisał sam z sobą. Nawiasem mówiąc, komentując ten wiekopomny fakt/pakt, Biedroń, pewnie z ostrożności procesowej stwierdził, że demolowano prawa nabyte tylko tych, którzy na przykład pracowali w biurze wydającym PESEL-e, prawa nabyte wielu urzędników, urzędniczek, którzy byli bibliotekarzami, byli kierowcami, pełnili służbę strzegąc granic, byli strażakami. Kandydat do urzędu prezydenckiego zyskał tym samym „szacunek” tych, których nie raczył wymienić. Czyli większości pokrzywdzonych. Nie wspomnę o tym, że Biedroń „zapaktował" coś, co już jest, bo lewicowy projekt ustawy przywracającej świadczenia, od kilku miesięcy leży w Sejmie, a konkretnie, w dwóch sejmowych komisjach, w tym w jednej, dowodzonej przez posła Lewicy. Ale o projekcie tym z pewnością zapomnieli Czarzasty i Rozenek, więc nie przypomnieli o tym Biedroniowi i pozwolili, żeby się wygłupił. Ciemny lud wszystko kupi?

Nie. Minęły już czasy, kiedy wystarczyło tylko mówić, ewentualnie nawiedzić „teren” i wziąć udział w konferencji. Przeważnie przedwyborczej. I też mówić. I tak od kilku lat. Część pokrzywdzonych już wie, jaka jest wartość tej gadaniny. Ale Czarzasty i Spółka zdają się tego nie dostrzegać. Oni dalej myślą, że mają monopol na „obronę”. Przez chwilę mieli, ale dzięki ciężkiej pracy w Parlamencie Europejskim wybranych w 2019 roku „obrońców”, czar prysł.

Nie powinien dziwić więc fakt, że przedmiotowy „list” można przeczytać jak na razie tylko na fejsbuku Rozenka, a został on zupełnie zignorowany przez witryny/profile samych zainteresowanych. Słusznie, bo za chwilę Biedroń wróci do Brukseli (a faktycznie, nie zamierzał z niej wyjeżdżać, za duże frukta), a razem z nim wrócą: milion mieszkań na wynajem, kasy fiskalne na plebaniach i prawa nabyte bibliotekarzy.

2020-06-14
Po dłuższym okresie niebytu dał znać o sobie Nemo. Na swoim fejsbuku wykonał lans dla leniwych intelektualnie, prezentując coś - bo nie wiadomo jak ów dokument(?) określić, ale o tym dalej - co przekazał do Komisji LIBE. Czy przekazał też „materiały” otrzymane od Zemkego? Nie wie nikt, ale chyba nie, bo o nich głucho w przedmiotowym lansie. Co ciekawe, dziwne, zastanawiające - treścią tego dokumentu(?) Nemo już się nie pochwalił. W witrynie Parlamentu Europejskiego, w tym rzeczonej Komisji LIBE też nie sposób go znaleźć. O co więc chodzi?

Zacząć trzeba od tego, że nie ma Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych UE, więc Nemo nie mógł tam napisać. LIBE jest organem Parlamentu Europejskiego. Niby duperela, ale pokazuje szacunek Nemo dla czytelnika. W żadnym z przepisów tego Regulaminu nie ma takiego dziwoląga jak „zainterweniowanie” europoselskie, natomiast precyzyjnie określają, one, czego europoseł może żądać od Komisji, której członkiem nie jest. I Nemo doskonale o tym wie, bo kilka razy z takich możliwości już skorzystał. A cudzoziemscy eurodeputowani Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (do której Nemo i pozostałe lewicowe tuzy należą) guzik wiedzą o ustawie grudniowej i jej konsekwencjach. Po blisko roku od ukonstytuowania się Parlamentu Europejskiego i wejściu do niego „reprezentantów”/„obrońców” pokrzywdzonych! A taka wiedza to podstawa do dalszych działań. Jeśli więc sprawa ustawy grudniowej nie wejdzie - na początek - do agendy Grupy S&D, pokrzywdzeni dalej będą mamieni jakimiś „zainterweniowaniami" oraz innymi, pozorowanymi działaniami lewicowych europosłów. Przepraszam, jednego eurodeputowanego, bo pozostali mają to w dupie. Z szumnych zapowiedzi i obietnic „rozmawiania”, „informowania” czy projekcji „Listów śmierci” pozostało tylko bliżej nieokreślone, utajnione przez autora pismo.
 Pismo bez żadnego, określonego w Regulaminie PE trybu. I pewnie żaden tryb nie zostanie mu nadany.

Powtórzę pytanie: o co więc chodzi? Pewnie o to, że Biedroń, który - przypominam - również jest europosłem, cienko przędzie jako kandydat w ostatnim skoku trójskoku wyborczego i potrzebny jest każdy procent poparcia. Nie, nie dla niego. Dla lepszych notowań Lewicy. Zgodnie więc ze świecką tradycją, przed wyborami przypomniał sobie o pokrzywdzonych. Opierdol od Czarzastego musiał też zebrać Nemo, więc na gwałt wymyślił „zainterweniowanie”. Czyli plan wyrobiony. Lewica interesuje się pokrzywdzonymi? Ależ tak. Walczy o nich w Parlamencie Europejskim? Jak nikt inny. Ale uwierzą w to już chyba tylko ci - jak napisałem na wstępie - leniwi intelektualnie. Łagodnie rzecz ujmując. I za takich ma pokrzywdzonych Nemo. I dla nich właśnie ten europoselski kabaret.

A tak nawiasem mówiąc, ten lans Nemo jest tak prymitywny i żenujący, że dotychczas nie ma po nim śladu ani na profilach Krochmalnej czy Lewicy, ani w ich internetowych witrynach. Wstydzą się czy co?

2020-05-25
Można? Można. Wystarczy chcieć. Po prostu. Bez zadęcia i konferencji. Bez odznaczeń  i kwiatów. Bez „mianowania” i przekazania „materiałów”. Tymczasem cichutko minęły: pierwsza rocznica wyborów do Parlamentu Europejskiego i czwarty miesiąc od sławetnej konferencji w Katowicach. Zachodzę w głowę, co jeszcze jest potrzebne, jaki impuls, żeby Nemo zrobił to, do czego się zobowiązał. Wstyd i żenada już są, ale na nie, „reprezentant” pokrzywdzonych jest jak widać odporny. Jego partyjni pryncypałowie chyba również.

2020-05-09
Podczas gdy Krochmalna zajęta jest wyborami, których nie ma oraz zawiłościami językowymi art. 8a i coraz bardziej odrywa się od emeryckiej rzeczywistości, niektórzy jednak myślą, jak by tu tę rzeczywistość chociaż trochę zmienić. Oto analiza/propozycja dot waloryzacji emerytur. I propozycja/sugestia zalania ZER-u, a w konsekwencji sądów, nowymi odwołaniami. To jednak coś bardziej konkretnego niż federacyjne iść albo nie iść czy co autor miał na myśli.

2020-05-05
Krochmalna wykonała dwa siedmiomilowe kroki, które o lata świetlne przybliżyły pokrzywdzonych do odzyskania należnych im świadczeń. Pierwszy krok, to „sonda”, wysłana do 9 kandydatów w wyborach prezydenckich (Dudę pominięto, bo nie ma on „własnego zdania”). Z komunikatów na federacyjnej stronie wynika, że odpowiedziało… dwoje. Reszta olała. Wśród lejących znalazł się też Biedroń, który po raz kolejny pokazał swoje „zainteresowanie” dolą beneficjentów ZER-u, dotkniętych ustawą grudniową oraz stosunek do organizacji ich reprezentującej.

Chcąc nie chcąc, powołując się na odpowiedzi „zaledwie kilkorga” (brzmi lepiej niż „dwojga”, prawda?) kandydatów, Krochmalna wydała nic nie mówiącą, wyborczą „rekomendację”; nie zalecamy, ale róbta co chceta. Dobra robota!

Ale prawdziwie genialnym posunięciem było wystąpienie do profesora-językoznawcy, Pani Profesor Katarzyny Kłosińskiej z prośbą, o interpretację części (krótkotrwała służba) najbardziej kurewskiego przepisu ustawy grudniowej, sławetnego art. 8a. Odpowiedź Pani Profesor z pewnością spowoduje natychmiastowe, masowe zmiany decyzji przez Kamińskiego. Tak w praktyce wygląda federacyjna konsolidacja środowiska pokrzywdzonych. Tych z krótkotrwałą służbą oczywiście. Panie Andrzeju (to do Rozenka), czyż nie jest to „kolejna próba rozbijania środowiska”, o której wspominał Pan jakiś miesiąc temu? Ale Krochmalna powinna pójść za ciosem i wystąpić do Czarzastego z prośbą o interpretację słów Nemo, ze styczniowej konferencji w Katowicach. Szczególnie tych o zapowiadanej projekcji „Listów śmierci”, o „rozmawianiu” i o „informowaniu”, czy o restrykcjach wobec przedstawicieli polskich władz. Zagubieni pokrzywdzeni czekają… .

2020-04-06
Na federacyjnym fejsbuku oraz internetowej stronie pojawił się tryumfalny komunikat o tym, że „donos” na praworządność w Polsce trafił do Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego. I koniec. Zero informacji o tym, co dalej. Uzupełniamy więc ten brak. Komisja Petycji sprawdzi, czy „donos” spełnia kryteria dopuszczalności petycji i albo ją ogłosi, albo uzna za niedopuszczalną. Dziwnym trafem i psim swędem, ‚donosowi” nadano rangę petycji, chociaż nie została złożona w przewidzianym dla petycji trybie. Tak czy owak, petycją jest. Ale zamiast rzucić wszystkie siły i środki na to, żeby - na początek - petycję uznano za dopuszczalną, Krochmalna poprzestała na zdawkowym komunikacie.

Co należałoby zrobić? Przede wszystkim zażądać (tak, zażądać, tu już nie ma co bawić się w Wersal) od Czarzastego, żeby określił się, czy chce i może dotrzymać danego słowa o wsparciu pokrzywdzonych na forum unijnym. Jeśli tak, to niech na początek „zwolni” nieudacznika Nemo z - jak widać - męczącej dla niego i ponad jego siły, funkcji „reprezentanta” pokrzywdzonych w Parlamencie Europejskim. Potem zaś niech zmobilizuje wszystkich lewicowych europosłów do lobbingu na rzecz uznania petycji za dopuszczalną. W sprawie tej powinna paść konkretna odpowiedź, a zaraz za nią pójść konkretne działania. Jeśli ich nie będzie, podziękujmy Lewicy za taką „pomoc” i „wsparcie”, bo - jak widać - obowiązywały one tylko w czasie kampanii wyborczej do europarlamentu i do Sejmu/Senatu.

Że w Sejmie leży lewicowy projekt ustawy? Sam Rozenek nie wierzy w powodzenie tej inicjatywy, więc czym ona jest? Jeszcze jednym - obok (przed)wyborczych obiecanek - lepem na pokrzywdzonych. Partyjnym. Zresztą, o zupełnym braku zainteresowania losami projektu świadczy chociażby to, że tylko tutaj i na stronie sejmowej znajdziecie zaktualizowany wykaz dokumentów, towarzyszących procesowi legislacyjnemu. A o jakimkolwiek lobbowaniu na rzecz tego projektu możecie zapomnieć.

Te pozorowane działania duetu Krochmalna/Lewica dostrzega coraz więcej osób. Niedawno, na jednym z fejsbuków zamieszczono, kolejny już, interesujący i trzeźwy wpis/pytanie, dotyczący nie(d)ocenionej pomocy, świadczonej na rzecz pokrzywdzonych przez Nemo w Parlamencie Europejskim. Przeczytajcie komentarze o obiecankach-cacankach, o korycie i o podobnych. Rok temu, rzecz nie do pomyślenia. Oczywiście, że jest jeszcze trochę niedowidzących, piszących coś tam o przesadnej krytyce, o „sprzyjaniu”, o tym, że Nemo najmniej szkodzi i że pamięta. Może i pamięta, ale pamięć o pokrzywdzonych pewnie ulokowaną ma w okolicy mózgu, odpowiedzialnej za przypominanie o spuszczeniu wody w toalecie i umyciu rąk po załatwieniu potrzeby fizjologicznej.

Autor wpisu tylko napomknął o tym, jak Nemo „wspierał” pokrzywdzonych w Strasburgu. Ale tutaj macie pełną dokumentację tego „wsparcia”. Jest tam i o Ukrainie, i o Australii, i o Burundi. Nemo wykazał się nawet bohaterską inicjatywą (czyli jednak można) i zapytał o tak istotną dla pokrzywdzonych sprawę, jak ograniczenia dotyczące reklamy aptek w Polsce. Tak wygląda jego pamięć o pokrzywdzonych. Jak więc mają czuć się ci, którzy organizowali jego przedwyborcze spotkania, jak mają czuć się ci, którzy na Nemo głosowali i namawiali do takiego głosowania, jak mają czuć się organizatorzy styczniowej konferencji w Katowicach i ci, którzy Nemo odznaczyli? Czują się tak, jakby dostali kopa w twarz. I nie tylko od Nemo. Od Lewicy również.

Zaczęliśmy od „donosu”. Skoro już wpłynął do Komisji Petycji, trzeba to wykorzystać. Lewicowi europosłowie gówno zrobią. Krochmalna? Oni już odtrąbili sukces, a są zbyt strachliwi, żeby postawić się Czarzastemu. A poza tym „czekają na decyzję” Komisji Petycji. Dlatego ci, którzy jeszcze tego nie zrobili, niech już teraz pozbędą się złudzeń, że powyższe towarzystwo wzajemnej adoracji cokolwiek zrobi w sprawie „donosu”. Kolejna szansa zostanie zmarnowana. Nie pozwólmy na to. Jeśli zaraza nas ominie, zamieścimy zmodyfikowany list do europosłów, skierowany tym razem do Komisji Petycji. No chyba że Krochmalna ruszy swoje dupy i zrobi to wcześniej. Ale na to bym nie liczył.

Aktualizacja - i wpis/pytanie, i powyższy komentarz wywołały ożywioną dyskusję na „branżowym” fejsbuku. Pomijając nielicznych niewidomych, zdecydowana większość dyskutantów dostrzegła i prawidłowo zidentyfikowała problem Nemo oraz gorliwości lewicowych (euro)posłów. I fajnie, że takich osób jest coraz więcej, że wątpią, że zadają pytania, że myślą samodzielnie.

Z drugiej jednak strony, osoby te oraz ich rosnąca liczebność zaczęły stanowić problem dla błogo i dobrostanu Lewicy. Problem na tyle poważny, że musiał zareagować sam Rozenek. Ale zrobił to korzystając z najlepszych, retorycznych wzorców PiS-u. Czyli prawie zupełnie zignorował to, o czym były wpis/pytanie oraz komentarz. Prawie, bo potwierdził to, o czym napisałem, czyli „troskę” i czuwanie Lewicy nad procesem legislacyjnym projektu ustawy emerytalnej. Chcesz człowieku wiedzieć co się z tym projektem dzieje? Wejdź na stronę Sejmu albo napisz do mnie. Poza tym żadnego słowa o Nemo, o lewicowych europosłach, o ich bojach i znojach w Parlamencie Europejskim. Nie ma tematu. No i na koniec jest pryncypialny opierdol piszącego (czy też piszących), a więc zarzut „rozbijania” środowiska oraz wezwanie do auto spowiedzi i pokazania „wyników”. Czyli zamiast odpowiedzi i rzeczowego odniesienia się tematu wpisu i komentarza, otrzymaliśmy: a Platforma przez 8 lat niczego nie zrobiła.

2020-03-27
Świat obiegła wiadomość o tym, jak to gliwicki sąd „zmasakrował” wiadomą ustawę (tylko jeden, fejsbukowy profil odniósł się do jej nazwy i zmienił ją w tytule własnym). Ale nikt nie zwrócił uwagi na fakt, że jest to odgrzewany kotlet, bo artykuł „Wyborczej” dotyczy ubiegłorocznego wyroku, którego uzasadnienie, od początku stycznia możecie znaleźć chociażby tutaj. I tak powstaje wrażenie, że mimo zarazy, sądy pracują, a gliwickie orzeczenie wydane zostało w ostatnim czasie. Dziennikarz może pominąć datę, jeśli - według niego - ma ona niewielkie znaczenie dla opisywanego zdarzenia czy celu, w jakim napisany został artykuł. Pokrzywdzeni sami jednak powinni wychwycić ten szczegół, a nie „bezrefleksyjnie” komentować post różnymi, durnowatymi gifami. Jakie zainteresowanie, takie komentarze. I taka aktywność.

Tę ostatnią zaprezentowała Krochmalna, zachęcając 15 tysięcy osób, które nie odwołały się od Decyzji obniżających świadczenia, do skorzystania z „dobrodziejstw” art. 8a. Ale Krochmalna niepotrzebnie mija się z prawdą twierdząc, że dla tych osób […] Jedyną drogą prawną prowadzącą do przywrócenia emerytury lub renty jest skorzystanie z możliwości jakie daje (chociażby teoretycznie) art. 8a policyjnej ustawy emerytalnej […]. Jest to - wątpliwa moralnie moim zdaniem - droga prowadząca wyłącznie do wszczęcia przez „spóźnialskich” procedury prawnej, mającej na celu skłonienie urzędnika państwowego do przywrócenia świadczenia. Z łatwym do przewidzenia rezultatem.

Tutaj udowodniliśmy, że jest inna, skuteczna droga do wszczęcia takiej procedury, a jej wynik nie zależy od widzimisię urzędnika MSWiA, lecz od sędziego, który - w przeciwieństwie do administracyjnego postępowania „ułaskawiającego” - może zmienić Decyzję ZER-u. Czas leci. W kwietniu zaczną upływać terminy składania Wniosków OBP. Ale o tym już pisałem.

2020-03-19
Krochmalna zorientowała się, że nadciąga medialna nagonka na pokrzywdzonych przez ustawę grudniową.    Więcej... .

2020-03-02
Gdzieniegdzie słychać darcie szat i szlochanie z powodu „uniku” Sądu Najwyższego.    Więcej...

2020-02-17
Rozenek napisał kolejny, miesięczny list. Tym razem nie miał za wiele do powiedzenia, no bo i o czym tu pisać. Zalecił więc wysyłanie do Dudy elektronicznych wyrazów oburzenia jego wypowiedzią, o osobach służących Moskwie. A ten [autocenzura] z pewnością tak się przejmie, że na następnym, przedwyborczym spotkaniu nie omieszka pochwalić się, że postąpił słusznie i doda: „Zabolało, zobaczcie, jak sługusy Sowietów błagają mnie o łaskę”. Żadnych sugestii czy zapowiedzi złożenia przez Komitet Wyborczy Biedronia pozwu w trybie wyborczym. Żadnych. Jest za to przemycona między wierszami wskazówka dla naiwnych: „Tylko Biedroń może zwrócić Wam świadczenia, głosujcie na niego”. A już zupełnie nie rozumiem podniesienia do rangi „działania”, styczniowej konferencji w Katowicach. Konferencji, która niczego nie wniosła i nic z niej nie wyniknęło. Mija już miesiąc, a Nemo jak milczał tak milczy. Żadnego, roboczego spotkania z pokrzywdzonymi. Brak też oznak jego życia w Parlamencie Europejskim. Ale ważne, że został „reprezentantem”. Że Lewica coś robi. I o to w tym wszystkim chodzi. O propagandę i marchewkę dla represjonowanego elektoratu.

2020-02-15
Nie wiem czy to ważne, ale ruszyła kampania wyborcza, a wraz z nią pojawiła się możliwość skorzystania z art. 111 Kodeksu wyborczego. Jest już pierwsza okazja. Dzisiaj Duda plunął jadem, jak to zabrał przywileje emerytalne osobom służącym Moskwie. Czekamy więc na błyskawiczną reakcję Komitetu Wyborczego Biedronia, a w zasadzie Lewicy, która tak bardzo broni pokrzywdzonych. Sporządzenie wniosku o wydanie przez Sąd Okręgowy orzeczenia chociażby z punktów 1 i 3 powyższego przepisu nie powinno stanowić problemu. Przecież nie chcemy, żeby sprawa grudniowej ustawy była jednym z motywów przewodnich kampanii wyborczej, więc pozytywny wyrok sądu mógłby na to wpłynąć. No chyba że Lewica chce w ten właśnie sposób „bronić” pokrzywdzonych, a tym samym wskazać, na którego kandydata mają oddać swój głos. Jeśli tak, to ja za taką „obronę” podziękuję Lewicy przy urnie wyborczej.

A tak nawiasem mówiąc, sam Biedroń, dzisiaj, w Świdnicy przypomniał sobie o pokrzywdzonych, chociaż cztery dni temu, przemawiając w Parlamencie Europejskim, słowem o nich nie wspomniał. No ale tam ważniejsze dla niego są malgaskie dzieci, wydobywające mikę i równość płci. Na usprawiedliwienie Biedronia powiem, że przed wyborami do europarlamentu niczego pokrzywdzonym nie obiecywał, nie przyjął żadnych zobowiązań, więc i teraz nic nie robi. Ale po raz kolejny pytam: gdzie jest Nemo i inne tuzy Lewicy?

2020-02-11
Dzisiaj wieczorem, w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata na temat praworządności w Polsce. Niestety, nie z inicjatywy tchórzliwych europosłów z Polski właśnie, którzy nie chcą narazić się PIS-owskim koleżankom i kolegom z ław poselskich. Co tam praworządność. Ważniejszy jest święty spokój ducha i nieposzlakowana opinia, niepokalana „donoszeniem”. No i jeszcze ta groźba ponownego wieszania portretów w Katowicach. Zgroza. Lepiej więc nie wychylać się. Dlatego rękawicę podjęła mniej znana frakcja - Renew Europe. Ale może Nemo, Cimoszewicz czy Miller chociażby wykorzystają kolejną już szansę, żeby przedstawić sytuację pokrzywdzonych przez grudniową ustawę, że nie poprzestaną tylko na puszczeniu bąka w stylu „a w Polsce to obniżają świadczenia pozytywnie zweryfikowanym”. Może Nemo dotrzymał kolejnej obietnicy i zdążył już zapoznać cudzoziemskich europosłów z „Listami śmierci”, wręczył im opracowane materiały, które otrzymał od Zemkego, wszyscy wiedzą o co chodzi i są gotowi do dyskusji? Niemożliwe. Bez nowej konferencji, kwiatów i orderów ani rusz. Takich mamy „obrońców”.

Aktualizacja - jak było, każdy widział. Jeśli ktoś miał złudzenia, że Nemo&sp. z o.o., z własnej, nieprzymuszonej woli zrobią cokolwiek dla pokrzywdzonych, pozbył się tych złudzeń na dobre. Jeśli nie, powinien zrobić to jak najszybciej. Widać dla tych „wybrańców”, represje emerytalne nie mieszczą się w „kanonie” łamania praworządności w Polsce. Sami pokrzywdzeni zaś potrzebni są tylko na ogłupiających, przedwyborczych spotkaniach i przy wyborczych urnach.. Ale o tym już było.

2020-02-07
Federacja pisze. Ale tylko dlatego, że nie chce być „pomijana” i również chce dołączyć do podmiotów, które donoszą na Polskę za granicę i o których mówi się w mediach Kurskiego. „Ambitny” cel. Ale jaki cel, takie środki, czyli do niczego nie zobowiązujące pisma, które lata temu były już wysyłane i przeszły bez echa. Liczy się jednak efekt propagandowy i chęć zaistnienia. Miałoby to sens, gdyby w ślad za owymi pismami poszły petycje do Parlamentu Europejskiego czy zapowiadane przecież, skargi do Komisji Europejskiej. Miałoby to sens, gdyby dokumenty te złożył Nemo, przy (pisemnym) poparciu wszystkich polskich europosłów i kierownictw wszystkich grup europarlamentarnych. Ale najpierw trzeba by było tych europosłów poinformować i zapoznać z sytuacją pokrzywdzonych, bo naiwnością jest wierzyć w to, że mają jakąkolwiek wiedzę w tym temacie. Więc kolejny raz pytam: gdzie jest Nemo? Obiecał przecież publicznie „informować”. Zapowiadał też projekcję filmu. I jak zwykle nic z tych obietnic nie wyszło.

Te pisma to rzeczywiście desperacki krok. Ale nie pokrzywdzonych, tylko Federacji. Gołym okiem widać, że europosłowie Lewicy mają w dupie los tych, którzy na nich głosowali i mają w dupie jakąkolwiek współpracę z organem, który pokrzywdzonych reprezentuje. Oni „donosić” nie będą. Ważniejsza jest posada w Strasburgu i strach przed kolejnym wieszaniem portretów. Tchórze - trzeba to otwarcie powiedzieć. Tylko ślepi albo naiwni tego nie dostrzegają.


No i gruchnęła wieść o zebraniu ludowego komisariatu sprawiedliwości pod przewodnictwem Przyłębskiej. Większość publiki podchodzi do sprawy zdroworozsądkowo ale część już się ślini, że może przywrócą świadczenia chociażby „zweryfikowanym”. Zgadzam się z tymi, którzy mówili i mówią, że żadnego, tak zwanego orzeczenia nie będzie. I z powodu ETPC i z powodu kasy. Znowelizują obowiązujące przepisy. Lewica niechcący przyszła z pomocą i jej projekt wkrótce będzie rozpatrywany w Sejmie. Może więc być nowa ustawa, nowe decyzje, a tym samym zapytanie Młyńskiego stanie się bezprzedmiotowe i Przyłębska sprawę umorzy. Może też być tak, że „nowelizacja” polegać będzie jedynie na podniesieniu wiadomego wskaźnika z 0 na - powiedzmy - 0,25% i wszystko zacznie się od nowa. W ostateczności projekt będzie odrzucony, a obowiązujące przepisy uznane zostaną za konstytucyjne, za 2 lata wypowie się ETPC, a Rząd 
i tak pójdzie w zaparte i pieniędzy nie wypłaci. Bo przecież Unia nie będzie nam rozkazywać.

Patrzmy więc dalej pobłażliwie na nieróbstwo europosłów i liczmy na to, że kiedyś im się zechce. Wziąć udział w kolejnej konferencji i złożyć kolejne obietnice.

2020-02-04
Zarząd Główny SEiRP rozesłał w "teren" Informację o możliwości przeniesienia spraw odwoławczych do wskazanych w tej Informacji sądów, a także wzór Wniosku.

2020-02-02
Wczoraj, z kronikarskiego obowiązku zajrzałem na fejsbuka Lewicy i co ujrzałem? Komunikat o olbrzymim sukcesie Czarzastego i Gawkowskiego, okraszony ślicznym collage'm ze zdjęciem nowego autorytetu prawniczego Lewicy, czyli [autocenzura] w roli głównej. Szkoda, że nie strzelili sobie selfie. Zwracam również uwagę na treść „wniosku”, w którym niszczenie praworządności i poniżanie sędziów nazwane zostały „problemami sądownictwa”. Dobrze że nie „wewnętrznymi” lub „kłótniami w rodzinie”. Po raz kolejny „opozycja” została ograna. Po raz kolejny na własną prośbę. Co więc mają pomyśleć ludzie, którzy stają na ulicach w obronie praworządności, kiedy ci, którzy wielokrotnie nazywali [autocenzura] konstytucyjnym przestępcą i zapowiadali, że za te przestępstwa odpowie przed Trybunałem Stanu (bo lewicowa ręka nie zadrży), z osobą tą paktują i proszą ją, żeby tym razem prawa jednak wyjątkowo nie łamała. Równie dobrze mogliby prosić o to krewetkę. Efekt byłby identyczny. Odpowiadając na liczne, krytyczne komentarze, autor tego wiekopomnego komunikatu „usprawiedliwia się”, że przecież na spotkaniu była cała „opozycja” i bezradnie pyta o lepsze pomysły na „zaradzenie sytuacji”. A kto prosił o to spotkanie? Czyż nie KO-KP-Lewica? I dlaczego „opozycja” miałaby „zaradzać”, skoro to nie ona do sytuacji tej doprowadziła? To może od razu lepiej wycofać swoich kandydatów do urzędu prezydenckiego i poprzeć urzędującego [autocenzura]. Będzie taniej, szybciej i mniej śmiesznie.

Aktualizacja - no i całowanie Dudy w dupę nic nie dało, za to teraz jawi się już jako wizerunkowa katastrofa. Ustawa „kagańcowa” została podpisana, a „opozycja” kolejny już raz ośmieszona. Chociaż nie, jest jeszcze jedna możliwość pogrążenia się. Zaskarżenie ustawy do tego, co kiedyś było Trybunałem Konstytucyjnym. Lepszych autorytetów prawniczych niż Pawłowiczowa czy Piotrowicz nie znajdziecie.

2020-01-29
Tekst z „Obserwatora Politycznego”.

A teraz drugi, z wczorajszego maila: […] mam już swoje lata i przebyte oraz aktualne choroby […] moja żona też nie cieszy się najlepszym zdrowiem, a ja […] poddany zostanę piątej już na przestrzeni ostatnich dwóch lat operacji związanej z nowotworem […] nie jestem mięczakiem, ale okres, który pozostał mi jeszcze do życia, chcę przeżyć w miarę godnie i spokojnie […].

Maila napisał emerytowany, żyjący za kilkaset złotych miesięcznie wyższy oficer, któremu metryka nie pozwoliła pełnić służbę po 1990 roku, a który jeszcze do niedawna, na tyle, na ile pozwalało mu zdrowie, walczył i pomagał. Znajdziecie tu wiele jego dokumentów, bo zgodził się je udostępnić, żeby wszyscy z nich korzystali. Teraz jednak musiał odmówić mi swojej rady i pomocy. Przed chwilą przeczytaliście, dlaczego.

W jakim celu zamieszczam te teksty, skoro są nie na temat? Nie mówią o tym, jak odzyskać świadczenia czy jak w międzyczasie „ustawić się”, żeby przetrwać. W dodatku są jakieś takie „brzydkie”, nieestetyczne. Zamieszczam je bo chcę, żeby przeczytali je ci wszyscy nasi dobrze sytuowani „obrońcy”, którym się nie śpieszy. Którzy kuszą pokrzywdzonych obietnicami wyborczymi, a po każdej porażce każą im czekać. Na następną. Którzy zmarnowali zapał z czasów wysłuchania w Parlamencie Europejskim i zbierania podpisów poparcia dla obywatelskiego projektu ustawy. Którzy wielokrotnie zaprzepaścili szansę na zainteresowanie instytucji unijnych sprawą represyjnej ustawy. Dla których ważniejsze są fanfary i lans na różnych spotkaniach, niż konkretne działania. Choćby najprostsze. Którzy mają czas, bo ich teksty te nie dotyczą. Nie żyją w ubóstwie. Może w końcu uzmysłowią sobie, że tego czasu nie mają ci najstarsi, o których nie chcą mówić czy pisać. Bo wstyd? Bo tylko ci, którzy służyli po 1990 roku zasługują na zainteresowanie? Bo należy „zapomnieć” o tych najstarszych, chorujących i umierających, gdyż nie pasują do ślicznego obrazka budowniczych nowych służb demokratycznego państwa i wychowawców nowych, demokratycznych kadr? Nie pojmuję i nigdy nie pojmę takiej postawy. Ci zapomniani także.

2020-01-25
Były kolejne zapewnienia o poparciu? Były. Były obietnice jakichś tam działań w Strasburgu? Były.    Więcej...

2020-01-24
Niezawodna Komisja Prawna opublikowała informację o możliwościach przeniesienia sprawy odwoławczej w "teren" oraz wzór Wniosku (także tutaj).

2020-01-21
Kontynuacja akcji z 6 stycznia. Mailowa zachęta-uzasadnienie: SO w Warszawie na otrzymywaną korespondencję o wycofanie pytania prawnego z Trybunału [autocenzura]tytucyjnego reaguje postanowieniem o oddalenie wniosku o wznowienie postępowania. Takie to wyszły przemyślenia na Płockiej. Aby zachować ciągłość akcji, jak ktoś otrzyma postanowienie to zgodnie z nowymi przepisami powinno się wystąpić o pisemne uzasadnienie, którego wzór załączam". Wysyłamy!!!!! Wzór jest tutaj.

Aktualizacja - z maila od autorów i koordynatorów przedsięwzięcia: Szanowni Państwo. Z uzyskanych informacji w Sądzie Okręgowym w Warszawie wynika, że są przerażeni ilością wpływających wniosków o odwieszenie postępowania. Dziękuję Wam za aktywność i proszę o dalsze przesyłki. Jest to bardzo ważne przy kierowaniu w przyszłości skarg do Trybunału w Strasburgu. W przypadku uzyskania postanowienia o odmowie odwieszenia postępowania, koniecznie piszcie o uzasadnienie tego postanowienia. Opracowujemy kolejne pisma. Pozdrawiam.

2020-01-14
Krochmalna skończyła ładować akumulatory, pora więc przypomnieć, o tym, co obiecała.    Więcej...

2020-01-12
Za tydzień, w Katowicach, ma odbyć się uroczysty ingres Nemo na stolec „reprezentanta polskich służb mundurowych w Parlamencie Europejskim” (cokolwiek to oznacza). Namaszczenia udzieli były europoseł - J. Zemke. Dostępna w Internecie lista gości robi wrażenie. Ale (cytując Woody’ego Allena) ubawiłem się jak na procesie norymberskim czytając wzmiankę o tym, że mityng odbywa się z inicjatywy Nemo. Szybki jest, nieprawda? Pół roku po wyborach raczył wykazać się inicjatywą. Pewnie przez nikogo nie przymuszany. Jeżeli nawet w takiej sytuacji, gdy znane są również krytyczne uwagi, niechęć i brak zaufania świadomej części pokrzywdzonych do tego „reprezentanta”, Lewica, która o tym wszystkim wie, uważa, że Nemo jest bardziej godnym kandydatem niż Miller czy Cimoszewicz, nieodparcie przypomina się zupa „Ogórkowa” z ostatnich wyborów prezydenckich. Dlatego lepiej nie wiązać wielkich nadziei z tym ewentem. Ot, będą kolejne zapewnienia o poparciu, obietnice jakichś tam działań w Strasburgu, straszenie ustawą „wojskową”. No i chwalenie się Rozenkiem, który jako jeden z nielicznych robi to, co deklaruje.

Doceniam chęci oraz wysiłek organizatorów, ale robienie konferencji w celu obwieszczenia, że po pół roku bezczynności cokolwiek zacznie się robić to jakieś nieporozumienie. Ludzie, którzy ratowali i dalej ratują sędziów nie zaczynali swojej działalności od uroczystego „otwarcia”. Robili i robią swoje nie szukając poklasku czy wsparcia nieporadnych europosłów. Nie chwalili i nie chwalą się swoją skutecznością. I to wszystko bez swojego "reprezentanta" w Parlamencie Europejskim. Ale jak widać, niektórzy potrzebują orkiestr dętych nawet do tego, żeby w ogóle cokolwiek powiedzieć.

Tak na koniec, mityng ma tytuł „Ustawa represyjna służb mundurowych w świetle prawa Unii Europejskiej”. Jakoś wśród uczestników nie potrafię wskazać znawcy prawa unijnego. Jeden by się przydał. Chociażby dla rozwiania wątpliwości, czy nie jest to kolejne lokowanie politycznego, przedwyborczego produktu.

2020-01-06
Jeden z pokrzywdzonych zgodził się udostępnić wzory Wniosku i dokumentów pomocniczych, mających na celu „ruszenie” spraw w XIII Wydziale. Zamieszczam je tutaj (5 dokumentów F.K.). Poniżej, mailowe „pismo przewodnie” z kancelarii adwokackiej, która dokumenty te opracowała i w imieniu udostępniającego użyła.

„Przesyłam w załączeniu Wniosek do Sądu Okręgowego w Warszawie o wycofanie pytania prawnego. Wniosek wraz z załącznikami, tj. - oświadczeniem sędziów Piotra Tulei i Marka Zubika oraz pismem Jarosława Wyrembaka powinien być wysłany do akt własnego postępowania prowadzonego przez Wydział XIII Sądu Okręgowego w Warszawie. Kopię Wniosku wraz załącznikami oraz odpowiednim pismem przewodnim należy wysłać również do akt postępowania XIII 1U 326/18 - jest to sprawa, z której wyszło pytanie prawne do Trybunału Konstytucyjnego - oraz drugą kopię wraz z załącznikami i pismem przewodnim do Prezesa Sądu Okręgowego w Warszawie, który powinien wiedzieć, co się dzieje w jego sądzie. Podsumowując, Wniosek powinien trafić w trzy miejsca - akta własne, akta postępowania z pytaniem prawnym i Prezes SO. Wniosek dotyczy tylko Sądu Okręgowego w Warszawie - proszę nie wysyłać do innych sądów”.

Czy warto pisać? Jasne że tak! Nie czekajcie więc na aprobatę i błogosławieństwo Krochmalnej, bo jak zwykle, nie doczekacie się ich. I nie słuchajcie dobrych rad „uczonych w piśmie”, że to nic nie da. To jedyna aktywność na jaką ich stać. A bez aktywności samych pokrzywdzonych, świadczenia nie powrócą.

 ➜ Aktualizacja -  apel udostępniającego Wniosek:

Szanowne Koleżanki i Koledzy. Proszę wszystkie osoby, które wysłały wniosek o wycofanie pytania prawnego skierowanego do Trybunału Konstytucyjnego przez Sąd Okręgowy w Warszawie, o przesłanie do dnia 25 stycznia 2020 r. na mój adres e-mail no.pasaran@poczta.fm następujących danych:

🔹 Imię i nazwisko
🔹 Miejscowość zamieszkania (nie adres zamieszkania, tylko nazwa samej miejscowości)

Na podstawie przesłanych danych, sporządzone zostaną informacje statystyczne (bez ich personalizowania), które zostaną wykorzystane w artykułach w „Gazecie Prawnej” i innych periodykach prawniczych oraz posłużą do prowadzenia lobbingu przed głosowaniem nad zmianą ustawy represyjnej, które mam mieć miejsce na następnym posiedzeniu Sejmu tj. 12, 13 i 14 lutego 2020 r.

Powyższe informacje, przekazane zostaną za moim pośrednictwem Panu mecenasowi Damianowi Sucholewskiemu, który jest autorem i sprawuje nadzór nad akcją wysyłania wniosków. Liczymy na informację, że wysłano co najmniej 300 wniosków.

Jeżeli ktoś nie chce mi takich danych przesłać ,to po prostu niech tego nie robi, na tym zakończy swoją aktywność i podaruje sobie zadawanie pytań w rodzaju „po co to wszystko i dlaczego tak, a nie inaczej”? Wszystkich gdybologów informuję, że szkoda mi czasu na wyjaśnianie oczywistości. Filip Kamiński.

Jak widać, całe przedsięwzięcie - jako jedno z nielicznych - jest przemyślane i zaplanowane, a informacje, o które prosi F. Kamiński są niezbędne i mają znaczenie dla całości sprawy. Nie ociągajcie się więc i wysyłajcie.

2019-11-16
Są pierwsze, na razie nieprawomocne wyroki sądowe, przywracające świadczenia pokrzywdzonym przez "ustawę" emerytalną. Nie jest to jednak powód do radości, ponieważ przywracane są emerytury... "esbeckie". Tak przynajmniej twierdzą dziennikarze mediów, którzy w sumie dość obiektywnie opisują te wydarzenia. To prawie pewne, że użyte powyżej określenie wynika raczej z niedoinformowania lub niewiedzy piszących. Dziwne jednak jest to, że nikt nie protestuje i nie prosi o używanie właściwego określenia, to znaczy że przywracane są świadczenia (emerytury/renty) policyjne. Brak reakcji Krochmalnej rozumiem, bo ta już dawno odtrąbiła "sukces" związany z nazwą ustawy, powszechnie nazywaną już "represyjną" a i w tej sprawie musiałaby najpierw zwołać konklawe, żeby dojść. Do jakichkolwiek, konstruktywnych wniosków i planu działania oczywiście. Ale dlaczego milczą "pomówieni", którzy sprawy odwoławcze wygrali? Najpierw tak stanowczo i pryncypialnie odcinali się od tej służby, a teraz będą brać "esbecką" kasę? Nie śmierdzi im ten pieniądz?

Wbrew pozorom, temat jest poważny. Przy braku reakcji ze strony zainteresowanych nietrudno bowiem przewidzieć, że taka sądowa narracja nawet obiektywnych mediów, wbrew ich woli zostanie wykorzystana przeciwko pokrzywdzonym. A przecież przed nami zderzenie ze ścianą, czyli obiecana od dawna, sejmowa walka o zmianę ustawy, czyli o "esbeckie" emerytury, jak zapewne w dobrej wierze doniosą obiektywne, ale niedoinformowane media. Dlatego milczenie w tej sprawie to lekkomyślne wystawianie dupy na nieprzyjacielski ostrzał. Piszcie więc tam, gdzie takie nieprawdziwe określenia ujrzycie. Tutaj jest przykład takiego - powiedzmy - sprostowania. Ale zainteresujcie tematem również tych, którzy zobowiązali się bronić pokrzywdzonych. Piszcie do parlamentarzystów, Federacji, a nawet do Rozenka (zresztą również parlamentarzysty), bo on lepiej on innych zna dziennikarskie środowisko. Prawda nie obroni się sama. Trzeba jej pomóc, nie oglądając się na innych.

2019-11-14
Dzisiaj kolejne, przywracające świadczenia wyroki katowickiego sądu. Krótko o wyroku do sprawy, o której pisałem 2 listopada. Miałem - pokrzywdzony również - pewne obawy związane z przesunięciem terminu ogłoszenia wyroku, ale widać, tak było trzeba. Przesunąć oczywiście. Sąd w całości przywrócił świadczenie w wysokości sprzed października 2017 roku. Ustne uzasadnienie podobne do tych z pozostałych spraw i o nim teraz trochę więcej.

Z uzasadnień wyroków widać, że orzekający w zgodzie z prawem i prawdą sędziowie z Katowic wypracowali własną, "śląską" linię orzeczniczą i nie wikłając się w wątpliwe, niesprawiedliwe i w większości wypadków nietrudne do obalenia udowadnianie, czy dana jednostka realizowała zadania Służby Bezpieczeństwa czy też nie, wykorzystali przeciwko duetowi egzotycznemu ZER-IPN ich własny wytwór, to jest "służbę na rzecz...", a dokładniej, wykorzystali nijaką definicję tej służby, to jest - żeby nie rozwlekać - "prześladowanie opozycji". Sędziowie słusznie zauważają, że za sprawą ustawy z 2009 roku, pokrzywdzeni ponieśli już konsekwencje za służbę w organach bezpieczeństwa państwa, więc ponowne konsekwencje za to samo są niezgodne z prawem. A są takimi, gdyż "służba na rzecz..." nie jest żadną nową okolicznością, uzasadniającą ponowną zmianę wysokości świadczenia (na tym też właśnie polega Odwołanie OBP). Byłaby taką okolicznością, gdyby nasz duet egzotyczny udowodnił, że konkretny pokrzywdzony "prześladował opozycję", a ponieważ dowodów takich nie przedstawił, sędziowie przyznają rację pokrzywdzonym. Do tego dochodzą również argumenty o naruszeniu Konstytucji i prawa Unii Europejskiej. Dla katowickich sędziów nie mają znaczenia "pomówienia", służba "chociażby jeden dzień" i podobne, idiotyczne "usprawiedliwienia". Nie ma znaczenia to, czy ktoś służył w pionie operacyjnym Służby Bezpieczeństwa, czy był zagubioną "sekretarką", która nie wiedziała gdzie pracuje. Podejście jak najbardziej prawidłowe, po trosze ośmieszające taką linię "obrony".

I wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby sędziowie jasno powiedzieli, że owo "prześladowanie opozycji", to zwyczajne przekroczenie uprawnień i trzymali się tej nie budzącej żadnych wątpliwości interpretacji.

2019-11-13
Kolejna rozprawa/przesłuchanie wnioskodawcy przed katowickim sądem. Tym razem odwołanie dotyczyło renty rodzinnej. Pokrzywdzona, to wdowa po funkcjonariuszu, któremu obniżono świadczenie na podstawie ustawy z 2009 roku, a który nie mogąc pogodzić się z taką "sprawiedliwością społeczną", odebrał sobie życie. Tak, tak... już wtedy ustawa zostawiała za sobą ofiary śmiertelne, niestety dzisiaj zapomniane. W 2016 roku Państwo Polskie postanowiło znowu popastwić się nad wdową i ponownie obniżyło świadczenie.

Pokrzywdzona odwoływała się sama, korzystając z internetowego wzoru. Uczciwie trzeba przyznać, że pełnomocniczka "organu" zachowywała się powściągliwie, a nawet z odrobiną sympatii i zrozumienia. Sędzina nie naciskała za bardzo i pewnie tylko dla formalności dopytywała o rodzaj pracy męża pokrzywdzonej, na co ta odpowiedziała, że, o pracy w domu się nie rozmawiało, w związku z czym niczego na ten temat powiedzieć nie może. Ogłoszenie wyroku za dwa tygodnie.

2019-11-08
Trwa pokaz niemocy. Z braku laku i pomysłu, może być i obywatelskie nieposłuszeństwo, a teraz łącze do artykułu "Wyborczej" o sądowych zmaganiach milicjantów. I dobrze, że są jeszcze trzeźwo myślący użytkownicy fejsbuka, z których dwoje od razu i prawidłowo zareagowało na ten kolejny już, dzielący pokrzywdzonych wpis. Ale swój komentarz powinni dodać również i przede wszystkim administrator oraz Krochmalna, bo to przecież ich profil. Jeszcze nie dodali. O reakcji na wiadomą nazwę ustawy już nie wspomnę. W sumie nie ma się czemu dziwić, skoro sam Prezydent Federacji zauważa, tylko "właściwych" pokrzywdzonych ustawą, czyli "pomówionych" o pracę w Służbie Bezpieczeństwa milicjantów.Tak czy owak, Alba Mora i GB Mazury, kimkolwiek jesteście, szacunek za własne zdanie i bezkompromisowe komentarze.

Aktualizacja - bezkompromisowe komentarze zostały usunięte. Nie będą wichrzyciele pomawiać "pomówionych". Żenada i dziecinada.

2019-11-04
Gdzie jest Nemo? Ostatni raz widziany był 16 maja tego roku w Częstochowie (zapis spotkania jeszcze dostępny...). Zabrał nawet głos (1 godzina, 42 minuta). A mówił pięknie, kwieciście. Zagrzewał do walki, sam obiecał walczyć i wspierać, i tym zapałem rozkochał w sobie publikę, z której nikt nie zauważył, że Nemo mówił głównie o wyborach do... Sejmu, natomiast o europarlamencie było tam niewiele. Ktoś mógł pomyśleć, że to taka retoryka, że jak pojedzie do Brukseli, to da czadu. Gówno prawda. Minęło niemal pół roku, a o Nemo cisza. Pomachał płetewkami i rozpłynął się w morskim błękicie.

Zaangażowani na Śląsku (i chyba nie tylko) w walkę o przywrócenie świadczeń uważają, że promowanie Balta i głosowanie na niego to była jedna, wielka pomyłka. Że to osoba niepoważna i niesłowna. I pora powiedzieć o tym publicznie i głośno. Nie do uwierzenia, ale do dzisiaj nie znalazł czasu, żeby nawet wyznaczyć termin spotkania ze śląskimi koordynatorami oraz z tymi, którzy go wspierali, a o samym spotkaniu już nie wspomnę. Taki zajęty. Za to w pocie czoła "pracuje" nie tylko na swoją opinię, ale także na opinię SLD, który powinien coś z tym "fantem" zrobić. A jeszcze chodzą słuchy, że w listopadzie ma zostać namaszczony na następcę Zemkego. Niczego to nie zmieni. Balta nie chcemy. W związku z tym namaszczeniem będzie pewnie uroczyste plenum, kolejne obietnice i... nic, bo jak już wielokrotnie pisałem, Krochmalna nie ma żadnych planów, żadnych pomysłów na zainteresowanie sprawą ustawy europosłów. Nie z Polski oczywiście. Wszystko postawiono na wyborczy "trójskok", a gdy ten nie wypalił, pozostała pustka. I oderwanie od rzeczywistości. Przynajmniej tej, w której muszą żyć pokrzywdzeni. Świadczy o tym chociażby najświeższe wystąpienie Prezydenta Federacji, w którym zamiast konkretnych propozycji, zachęca on pokrzywdzonych do... obywatelskiego nieposłuszeństwa. A co kurwa oni mają robić, odmawiać przyjmowania posiłków czy lekarstw? Nie kupować w dyskontach? Przechodzić przez ulicę na czerwonym świetle, żeby dać się rozjechać i w ten demonstracyjny sposób dokonać żywota? To jest pomysł na najbliższe lata? Jeśli tak, potrzebna jest nowa "Łódź".

2019-11-02
Odbyła się sprawa odwoławcza.    Więcej...

2019-10-29
Posłowie, którzy zajmować się będą ustawą represyjną. Jakie mają możliwości, każdy widzi, więc bez autentycznego, masowego wsparcia ze strony pokrzywdzonych, zwojują niewiele. Tak więc jeżeli najważniejszym problemem dla części osób jest to, kto komu nie powinien podawać ręki, jeżeli ważniejsze jest bawienie wnuczka, dyżur w stróżówce, grillowanie czy obawa przed "dekonspiracją" i utratą możliwości skorzystania z dobrodziejstwa art. 8a, jeżeli dewizą tych osób jest hasło "weźmy się i zróbcie", nic ze starań owych parlamentarzystów nie wyjdzie. Dlatego tak ważny jest czynny udział w ewentualnych, organizowanych przez tych posłów, publicznych zgromadzeniach czy innych przedsięwzięciach. Dlatego tak ważne są inne formy wsparcia ich starań o przywrócenie normalności. Bez tego ani rusz.

Website Software